Najniższe w historii stopy procentowe nie pomogły w spłacie rat kredytów
Polacy chętnie korzystają z pomocy banków lub innych instytucji finansowych w finansowaniu swoich wydatków. Z danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych wynika, że kredyt gotówkowy lub pożyczkę ma ok. 60 proc. Polaków, natomiast kredyt hipoteczny ok. 30 proc. Wsparcie tego rodzaju, którego warunki są dopasowane do możliwości finansowych kredytobiorcy, może w wielu przypadkach poprawić komfort życia. Problem pojawia się jednak, gdy z różnych przyczyn nie jesteśmy w stanie spłacać comiesięcznych rat w terminie. Z taką sytuacją, w niektórych przypadkach, mamy do czynienia obecnie, w trakcie pandemii.
Stopy procentowe utrzymane na rekordowo niskim poziomie
W związku z negatywnymi skutkami gospodarczymi pandemii, w marcu ubiegłego roku Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych do najniższego poziomu w historii – stawka referencyjna wynosiła 1 proc. w skali roku. W kwietniu ustalono ich stawkę na poziomie 0,5 proc. W maju zdecydowano się na kolejną obniżkę, do 0,1 proc. w skali roku. Ta stawka obowiązuje do dziś. Dla kredytobiorców, zwłaszcza tych, którzy spłacają kredyty mieszkaniowe, oznacza to ratę niższą nawet o kilkaset złotych miesięcznie – w zależności od oprocentowania – niż w momencie podpisywania umowy z bankiem.
– Możliwość zaoszczędzenia kilkuset złotych miesięcznie na racie kredytu, to spore odciążenie domowego budżetu, zwłaszcza w trudnych, pandemicznych czasach. Niestety, jak wynika z naszych danych, nie dla wszystkich takie rozwiązanie jest wystarczające. Te osoby, które już wcześniej miały problemy z terminową spłatą zobowiązań wobec instytucji finansowych, a teraz straciły pracę lub ich wynagrodzenie w związku z lockdownem zostało zmniejszone, muszą mierzyć się z narastającym zadłużeniem. Stąd wzrost średniej wartości zadłużenia Polaków, pomimo mniejszych rat kredytów – mówi Marcin Czugan, Prezes Zarządu Związku Przedsiębiorstw Finansowych, organizacji realizującej kampanię Windykacja – jasna sprawa!
Jesteśmy winni bankom średnio 13,9 tys. zł
Najwyższa przeciętna wartość zadłużenia obsługiwanego przez firmy windykacyjne zrzeszone w ZPF przypada na te zarządzane na zlecenie banków. W III kwartale 2020 r., pomimo obniżki stóp procentowych, wartość ta wyniosła blisko 14 tys. zł, czyli wzrosła aż o 10,5 proc. w porównaniu z II kwartałem ubiegłego roku. Problemy z terminową spłatą zadłużeń potwierdzają wyniki Barometru ZPF-IGR. W badaniu zapytano respondentów, w spłacie których zobowiązań mogą się u nich pojawić lub pojawiły się już opóźnienia w związku z obecną sytuacją. Blisko 1/5 wskazała na raty kredytów hipotecznych, 1/4 na raty innych kredytów i pożyczek.
Spłata zaległych rat kredytu, w trudniejszym pod względem finansowym okresie, może stanowić wyzwanie. Jeśli jednak bank przekaże zadłużenie firmie windykacyjnej, to mamy możliwość na nowo negocjować wysokość raty. Nie warto więc unikać kontaktu z windykatorem. Dzięki specjalizacji w obsłudze zadłużeń, doświadczeniu i odpowiednim narzędziom, firma windykacyjna może zaproponować rozwiązania, które pomogą osobie zadłużonej krok po kroku wyjść z problemów finansowych.
Czekając bezczynnie powodujemy, że nasze zadłużenie rośnie z dnia na dzień ze względu na karne odsetki. Pamiętajmy również, że to jak spłacamy zobowiązanie, jest również odnotowywane w bazach danych Biura Informacji Kredytowej. Informacje z BIK-u wykorzystywane są przez banki i instytucje pożyczkowe przy ustalaniu zdolności kredytowej klienta. Jeżeli zatem chcielibyśmy w przyszłości, po odbudowaniu budżetu domowego, ponownie skorzystać z finansowania w postaci kredytu, to powinno nam zależeć na jak najszybszej spłacie zadłużeń.